Ograniczmy kompetencje IPN
Autorzy książki o Wałęsie cytują niewiarygodne dokumenty i niewiarygodnych świadków – twierdzi publicysta i polityk
Książka historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, o której tyle się ostatnio mówi, przypomina mi dobrze skonstruowany akt oskarżenia, podobny do tych, jakie wielokrotnie czytałem w latach 60. czy 70.
To nie jest praca historyczna, to nie są naukowcy. To są ludzie, którzy aspirują do roli prokuratorów – chcą oskarżyć. Wszystkie najmniejsze nawet wątpliwości zinterpretowali na niekorzyść oskarżonego, czyli Lecha Wałęsy.
Braki warsztatowe
Już z tych fragmentów publikacji, które czytałem w „Rzeczpospolitej” i w innych gazetach, a także w Internecie widać wyraźnie, że są one oparte na bardzo wątpliwych przesłankach. Owszem, jeśli z góry się założy, że Lech Wałęsa był agentem, to wszystko pięknie składa się w spójną całość. Ale obowiązkiem każdego historyka, każdego badacza naukowego jest choćby próba przyjęcia założenia, że mogło być inaczej, niż nam się wydaje. I sprawdzenie, czy jeśli założymy, że Lech Wałęsa agentem nie był, to czy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta