Od namiotu do apartamentu
Położyć się na plaży w andaluzyjskiej Marbelli obok tysiąca niemieckich fryzjerów może każdy. Ale pomęczyć się w swojskości i odkryć na nowo to, co znamy, to zadanie dla ambitnych
Należało zrobić tak: przyczaić się w przymkniętych drzwiach pokoju i uważnie obserwować drzwi łazienki. Przeważnie miały szybę, było więc widać, kiedy światło zgasło i wyszła osoba w gatkach, dzierżąc w dłoni zestaw obowiązkowy: ręcznik plus mydło. Wtedy jednym skokiem trzeba było rzucić się do łazienki i zająć ją, zanim z innego pokoju wyjdzie następny amator kąpieli. Jeśli manewr zakończył się sukcesem, należało tylko wytrzeć zachlapane linoleum leżącą tam mokrą szmatą i można było przystąpić do czynności toaletowych. Po czym ewentualnie przekazywało się bezkolizyjnie dostęp do łazienki rodzinie, wprowadzając tam żonę i dzieci hurtem. Jeżeli oczywiście w publicznej wannie nie moczyły się akurat pieluchy niemowlęcia gospodarzy.
Nostalgia za folklorem PRL
Jeszcze w latach 80. takie rzeczy w wynajmowanych pokojach w uzdrowiskach nie wydawały się szczególnie uciążliwe. W czasach sprzed all inclusive na osiem pokoi z wczasowiczami przypadała jedna łazienka, a w bojlerze palono raz dziennie, więc ciepłą wodę miały pierwsze trzy osoby.
Ale to było wliczone w wakacyjny folklor. Podobnie jak pory posiłków: ósma, czternasta, osiemnasta, bez możliwości zmiany. Jak sobie chciałeś człowieku poleżeć w słoneczny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta