Tańcząc nad przepaścią
Od brawurowo zagranej „Pracującej dziewczyny”, za którą dostała nominację do Oscara, minęło już, bagatela, 21 lat. Ciekawsze od scenariuszy okazało się dla Melanie Griffith samo życie. Jej wzloty i upadki, burzliwe romanse, małżeństwa, nałogi i operacje plastyczne wciąż są ulubionym tematem plotkarskich czasopism i portali
Gwiazdę stać na szczerość: – Kariera?! Jaka kariera?! Jestem po czterdziestce! – już parę lat temu z ironią odpowiadała na pytania dziennikarzy o plany zawodowe. Dziś ma 51 lat. – Kiedy aktorka osiągnie pewien wiek, staje się niepotrzebna. Starzeć się w Hollywood to coś bardzo smutnego i upokarzającego. Szkoda, bo przecież z wiekiem stajemy się mądrzejsi, bardziej interesujący – mówi Melanie Griffith. Miała lukratywny kontrakt z firmą kosmetyczną. Była dopiero po trzydziestce, a już mogła reklamować co najwyżej linię kremów przeciwstarzeniowych. Nie wytrzymała i sama zerwała współpracę.
Chociaż zagrała wiele ról, ponad 60, tylko kilka można zaliczyć do naprawdę dobrych: w „Świadku mimo woli”, „Dzikiej namiętności”, „Lolicie”, „Celebrity” i – przede wszystkim – w komedii „Pracująca dziewczyna” (1988) Mike’a Nicholsa, gdzie wcieliła się w ambitną sekretarkę, która okazuje się sprytniejsza od rekinów finansjery z Wall Street. Jako Tess McGill, tytułowa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta