Prezydenci za zamkniętymi drzwiami
Państwo Kwaśniewscy zaprosili państwa Kaczyńskich na kolację do pałacu. Prezydent elekt i jego żona przyszli z bukietem kwiatów. Lech Kaczyński był nauczycielem akademickim Jolanty Kwaśniewskiej i oboje przez dużą część wieczoru wspominali dawne czasy
Oni myśleli, że to Hunowie przychodzą do Belwederu – wspomina jeden z dawnych współpracowników Lecha Wałęsy. Kiedy dwa dni przed Wigilią Bożego Narodzenia 1990 roku świeżo zaprzysiężony prezydent Lech Wałęsa wchodził ze swą ekipą do Belwederu, witało go przerażenie w oczach obsługi z kancelarii Wojciecha Jaruzelskiego. Choć stały choinki i wisiały kolorowe bombki, atmosfera nie była świąteczna. Obsługa dokładnie wyczyściła belwederskie komputery. Gdzieś tylko zapodział się ciepły list generała do pułkownika Kaddafiego.
Po wejściu do Belwederu Wałęsa rozsiadł się w swoim fotelu – jedynym meblu, który zabrał ze sobą. Na ścianie od razu zawiesił krzyż. Na biurku stał telefon z jednym tylko numerem – do Ambasady ZSRR, którą widać było dobrze z Belwederu. Pierwszą decyzją Wałęsy było odcięcie tego telefonu.
Jedna z następnych, kluczowych decyzji – gdzie udać się z pierwszą wizytą. Wałęsa nie miał wątpliwości – do Watykanu. Jednak okazało się, że papież ma zaplanowany kalendarz na najbliższe 500 dni. Ale ostatecznie się udało – Jan Paweł II zrezygnował z ponad dwóch godzin prywatnego czasu i dzięki temu polski prezydent został przyjęty poza kolejką.
Z Wałęsą do Belwederu wprowadzili się Andrzej Drzycimski, Mieczysław Wachowski, Arkadiusz Rybicki, Andrzej Kozakiewicz i ksiądz Franciszek Cybula. To oni przez kolejne miesiące stanowili najbliższe zaplecze prezydenta. Mieszkali po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta