Wróciliśmy do domu
Z Józefem Szmidtem rozmawiają Stefan Szczepłek i Mirosław Żukowski
Rz: Urodził się pan pięć lat przed wybuchem wojny, w Miechowicach, dzisiaj jest to dzielnica Bytomia. Był pan obywatelem Rzeszy, a wiele lat później zdobywał medale dla Polski. Nie zmienił pan miejsca zamieszkania, ale zmieniono panu obywatelstwo. Jak pan traktował Polskę i orzełka na koszulce?
Józefem Szmidt: Jestem Ślązakiem, chodziłem najpierw przez cztery lata do niemieckiej szkoły, moim pierwszym językiem był niemiecki. Po polsku nie rozumiałem nic. Kiedy w roku 1945 na Śląsk weszli Rosjanie, moi rodzice nie chcieli się nigdzie ruszać, bo tam mieli swój dom. Polskiego zacząłem się uczyć dopiero po wojnie. Zresztą to był bardziej język śląski niż polski. Robiono z nas na siłę Polaków.
Z moim imieniem nie było problemów. Z Josefa stałem się Józefem. Ale mój starszy brat, też lekkoatleta, znany pod imieniem Edward, był chrzczony jako Eberhardt, a siostra Ingeborg została Ireną. Trzeba to było zaakceptować. Moje nazwisko pisało się pierwotnie po niemiecku: Schmidt. Ale sam uznałem, że właściwsza będzie inna forma: Szmidt. Początek polski, koniec niemiecki. Orzeł na koszulce, o którym pan mówi, był orłem polskim, co czułem najbardziej podczas zawodów, kiedy trzeba było wygrać z każdym, a z Ruskimi szczególnie. Wtedy najbardziej czułem się Polakiem.
Rosjanie przegrali z panem na dwóch igrzyskach olimpijskich, w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta