Bardzo kiepski scenariusz
Żaden z filmów, które tworzył, nie wzbudził takich emocji jak nagrania szantażystek
Co się właściwie stało? Przyjaciele Krzysztofa Piesiewicza solidarnie milczą.
– Nie powiem o nim ani jednego zdania – zarzeka się aktorka Maja Komorowska.
Kazimierz Kutz, reżyser i przez pewien czas kolega z Senatu: – To szok! A ja myślałem, że zostanie świętym. I może jeszcze zostanie.
Za sprawą nagrań ujawnionych przez „Super Express”, na których Piesiewicz przebrany w sukienkę wciąga biały proszek, budowany od kilkudziesięciu lat wizerunek szanowanego adwokata, uznanego na świecie scenarzysty i niezależnego polityka stracił spójny charakter. Jakby do puzzli ktoś nagle dorzucił element niepasujący do obrazka. Jak to teraz ułożyć?
Autorytet
Piesiewicz od lat uchodził za autorytet. Zasiadał w gremiach, kapitułach, wręczał nagrody. Między innymi Ślad im. biskupa Jana Chrapka czy przyznawany z okazji Dnia Papieskiego Totus. Roztaczał patronat honorowy nad teatrem w Opolu.
– Pasował świetnie do tej roli. Zawsze z miną „autorytetu zbolałego”– ironizuje jeden z prawicowych polityków.
Nie unikał wypowiedzi na tematy moralne nawet wtedy, gdy – jak dziś wiemy – szantażyści już grozili mu publiczną kompromitacją. Po aresztowaniu obrońców Lwa Rywina komentował: „W każdym zawodzie może się znaleźć kilka czarnych owiec”. Zawsze jednak unikał radykalnych ocen. O aresztowaniu Romana Polańskiego mówił: „Nie chcę wnikać w to, co się zdarzyło...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta