Nielegalni, z natury niewidzialni
Widząc policjantów, przechodzą na drugą stronę ulicy. Obok nas, w ciągłym strachu przed deportacją, mieszkają imigranci. Mimowolnie każdego dnia łamią prawo. Teraz chcą to zmienić.
W imieniu nielegalnych imigrantów prosimy o prawo do uczciwego i godnego życia. Bez strachu przed deportacją, która skazuje nas na biedę, a wielu na prześladowania i więzienie za poglądy.
W Polsce jest ich około pół miliona. Straż graniczna ostrożnie szacuje, że na Mazowszu jest ich ok. 80 tysięcy. Ale według innych danych w samej Warszawie – 150 tys. A może 200 tys?
Trudno stwierdzić, jak jest naprawdę, bo nielegalni nie figurują w żadnych statystykach. Ich liczby nie zna nikt.
O tej górnej granicy, sięgającej 200 tysięcy, mówią organizacje pozarządowe. Czy to dużo? Wystarczy sobie wyobrazić, że w autobusie z Żoliborza na Mokotów jedzie 50 osób. Wśród nich aż pięć przebywa nad Wisłą nielegalnie.
Może to być ta młoda dziewczyna wycierająca chusteczką usta swego dziecka. Może to być ten starszy pan zapatrzony nieruchomo w pejzaż zmieniający się za oknem.
Wbrew pozorom zdecydowana większość to wcale nie najbardziej widoczni na ulicach Wietnamczycy (choć podobno nakłady wydawanych przez nich pism kilkakrotnie przewyższają liczbę tych legalnie przebywających). Najwięcej jest sąsiadów z południowego wschodu – Ukraińców.
Niania apeluje
Aleksandra jest raczej wysoką, długowłosą brunetką. Ma 28 lat i mieszka w Śródmieściu. Pochodzi z Równego. To 200-tysięczne miasto leży jakieś 200 km...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta