Kajakiem do przeszłości
Ten spływ wziął się trochę z przypadku. Szybki przegląd stron internetowych poświęconych wyprawom kajakowym i decyzja: popłynę Stochodem
Nieznana rzeka w nieznanym bliżej kraju, bo na wakacyjnej mapie świata Ukraina jest zaznaczona raczej blado. Wielka szkoda – Ukraina, a w tym wypadku jej niewielka część, Polesie Wołyńskie, wrażenia zostawia niezapomniane. Uboga, prowincjonalna, idąca własnym, zwolnionym tempem. Daleka nie tylko od wielkiego, ale i od jakiegokolwiek świata. Zapomniana chyba nawet przez czas.
Tę anachroniczność widać już po przekroczeniu granicy w Dorohusku. Od razu cofamy się o co najmniej 20 lat. A gdy zjeżdżamy z głównej szosy na drogę szutrową prowadzącą do wsi Guliwka, gdzie czeka na nas ukraiński przewodnik Wiktor, poczucie przeniesienia się w przeszłość jest już całkiem wyraźne. „W północnej części Wołynia drogi są piaszczyste, miejscami zabagnione, to też, podróżując niemi w mokrych porach roku, należy wprzód spytać się w sąsiednich wsiach, czy droga jest możliwa do przebycia. Natomiast w suchej porze roku są także te drogi dostępne dla automobilów. W czasie posuchy letniej panuje (...) kurz taki wielki, że za każdym pojazdem wzbijają się całe jego tumany” – pisał pionier polskiej turystyki dr Mieczysław Orłowicz w wydanym w Łucku w 1929 roku „Ilustrowanym przewodniku po Wołyniu”.
W ciągu tych 80 lat, jakie upłynęły od wydania przewodnika, waliły się systemy polityczne, zmieniały granice, znikały i pojawiały się państwa, a wiejskie drogi zostały takie same – wciąż składają się z piachu, kamieni i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta