Europo, nie licz na Tuska
Czy pilnowanie zawartości cukru w cukrze miałoby być szczytem politycznych ambicji polskiego premiera? – zastanawia się publicysta
Pogłoski o objęciu przez Donalda Tuska fotela przewodniczącego Komisji Europejskiej pojawiły się po raz pierwszy ponad dwa lata temu, gdy lider Platformy Obywatelskiej niespodziewanie zrezygnował ze startu w wyborach prezydenckich.
W tym samym czasie otrzymał nagrodę Karola Wielkiego, a podczas ceremonii jej wręczenia laudację na cześć premiera RP wygłosiła Angela Merkel. To właśnie kanclerz Niemiec miała sobie upodobać Tuska i namaścić go na kolejnego szefa KE. To ona przekonała go ponoć, żeby dał sobie spokój z prezydenturą, bo czekają na niego słodsze frykasy.
Wiara w projekt
Jego partyjni koledzy zachwalali go jako polityka, który mógłby właściwie zająć każde stanowisko w strukturach unijnych. A przeciwnicy kpili, iż jest raczej kandydatem Berlina, a nie Warszawy, że zabiega o stołek, przytakując na każdym kroku swojej mentorce i że będzie miał problemy natury lingwistycznej, bo nie dość, że angielski zna na poziomie podstawowym, to jeszcze powinien opanować francuski. „Premier niespecjalnie przemęcza się obecnym rządzeniem, więc ma dużo czasu na naukę języków obcych. Może zdąży" – drwił w swoim blogu Marek Migalski, wtedy jeszcze eurodeputowany PiS.
W połowie marca tego roku Piotr Zaremba ujawnił w „Uważam Rze", iż Donald Tusk...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta