Grać możemy tylko z Niemcami
Jarosław Kaczyński powinien wziąć przykład z generała de Gaulle'a
To paradoks, ale właśnie rząd PiS może upodobnić stosunki z Berlinem do tandemu francusko-niemieckiego. Partnerstwa, które trwa, niezależnie, kto jest u władzy w obu krajach.
W ostatnich dekadach Francuzi i Niemcy najlepiej współdziałali, gdy ich przywódcy pochodzili z odmiennych obozów politycznych. To przecież socjalista François Mitterrand i konserwatysta Helmut Kohl powołali euro, najdalej idący projekt integracji politycznej Unii. Wcześniej równie dobra była współpraca przez Ren w odwrotnej konfiguracji, między liderem prawicy Valerym Giscardem d'Estaing i socjaldemokratycznym kanclerzem Helmutem Schmidtem czy później między konserwatystą Jacques,em Chirakiem i liderem SPD Gerhardem Schröderem.
Relacje między Polską i Niemcami do tej pory kształtowały się inaczej. Przyjęcie naszego kraju do Unii było wynikiem historycznego porozumienia, jakie zawarła polska lewica i liberałowie z Berlinem. I przez kolejne 12 lat te właśnie ugrupowania były uprzywilejowanymi partnerami sąsiada zza Odry.
Ale teraz to może się zmienić. Niemcy wbrew dzisiejszej polskiej opozycji chcą podnieść relacje z Polską na wyższy poziom. Zapewnić, że partnerstwo jest możliwe, nawet gdy w Warszawie u władzy jest ekipa o zasadniczo odmiennym światopoglądzie niż w Berlinie.
W zeszłym tygodniu „Rz", powołując się na wysokiej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta