Monitoring, czy niedopuszczalna inwigilacja
Stała kontrola obecności pracowników przy biurkach czy ich przemieszczania się po terenie firmy nie jest niezbędna do zapewnienia pełnego wykorzystania czasu pracy. Ponadto narusza ich prawo do prywatności. Hubert Hajduczenia
Ostatnio na rynku pracy pojawia się coraz więcej „ciekawych" pomysłów (i ofert)
monitorowania pracowników. Rozmawiamy już nie tylko o monitorowaniu poczty elektronicznej, telefonu służbowego czy komputera. Firmy próbują kontrolować również przemieszczanie się pracowników, ich rzeczywisty czas pracy, a nawet tętno czy rytm snu (!?), które to – jak tłumaczą pracodawcy – mogą wpływać na jakość pracy1.
W artykule skupię się na analizie coraz częściej wprowadzanego przez pracodawców monitorowania wydajności pracowników, który to monitoring często sprowadza się do zwykłej inwigilacji.
Pomysły na świecie...
Tego rodzaju rozwiązania są obecnie przedmiotem dyskusji także w innych krajach. Przykładem jest sprawa z ostatnich dni dotycząca
jednej z angielskich firm z branży finansowej, która wprowadziła pilotażowy system śledzenia czasu spędzonego przez pracowników przy biurkach. Firma ta, w odpowiedzi na krytykę, tłumaczyła się w nieco osobliwy sposób – z jednej strony stwierdziła, że wprowadzony system miał przeciwdziałać przepracowaniu pracowników, z drugiej zaś, że miał on pomóc w podwyższeniu ogólnej produktywności firmy.
W 2017 r. ten sam pracodawca próbował zainstalować przy biurkach pracowników...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta