Przepis na katastrofę
Igrzyska w Tokio są poważnie zagrożone, choć MKOl na razie o tym nie mówi.
Kolejne komunikaty oraz wypowiedzi szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomasa Bacha brzmią momentami irracjonalnie. Organizatorzy igrzysk na każdym kroku podkreślają, że zmiana terminu imprezy nie wchodzi w grę.
Plan rezerwowy nie istnieje, sportowcy powinni się przygotowywać do zawodów najlepiej jak potrafią i „nie ma powodu do podejmowania drastycznych decyzji".
Premier Japonii Shinzo Abe zapewnia, że za organizatorami murem stoją przywódcy krajów z G7, ale pytania o to, czy wsparcie dotyczy rozpoczęcia igrzysk w terminie, już ignoruje. Jego zapewnienia nie przekonują nawet rodaków. Według sondażu Kyodo News 69,9 procent ankietowanych Japończyków nie wierzy, że tegoroczna impreza odbędzie się zgodnie z planem.
Cios dla gospodarzy
Nawet jeśli epidemia w kraju organizatora do dnia rozpoczęcia imprezy wygaśnie, niczego to nie zmienia, bo przyjadą ludzie z całego świata. Walka o medale bez udziału kibiców nie wchodzi w grę (straty na biletach mogłyby sięgnąć 1 mld dol.), a przy 11 tysiącach uczestników i kilku milionach fanów igrzyska to przepis na katastrofę.
Organizatorzy i MKOl muszą robić dobrą minę do złej gry. To, że ewentualna zmiana terminu będzie ciosem dla japońskiej gospodarki,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta