Ołowiany płaszcz
DZIENNIK
Ołowiany płaszcz
LOUIS BEGLEY
Poniedziałek, 3 lutego 1997
Wróciłem wczoraj z Warszawy, spędziwszy tam zaledwie 36 godzin. Cała wizyta mogła być jeszcze bardziej absurdalna: Mieliśmy przylecieć w piątek po południu i wylecieć w sobotę po obiedzie. A wszystko po to, żeby zobaczyć się zparoma politykami, z których jeden z pewnością pozbawiony jest większego znaczenia. Coś -- resztki zdrowego rozsądku -- zbuntowało się we mnie i zamiast tego poleciałem do Nowego Jorku pierwszym niedzielnym samolotem. Trywialne przygotowania, zawrotnie proste i łatwe, gdy pomyślę o swoim pierwszym locie do Warszawy wczesną jesienią 1946 roku, jakieś parę tygodni przed naszą ucieczką z Polski do Paryża, po drodze, jak się później okazało, do Nowego Jorku i zupełnie nowego życia.
Lecieliśmy z Krakowa wojskową maszyną bez okienek, wyposażoną jedynie w metalowe ławki. Samolot gwałtownie trząsł i podrygiwał. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek wiedziałem, w jaki sposób ojciec zdobył w nim trzy miejsca. Po wylądowaniu zrobiło mi się niedobrze i wspomnienia nudności, które nie chciały ustąpić, mieszają mi się w pamięci z obrazami miasta, z którego nie zaczęto jeszcze usuwać gruzu. Ruiny budynków zdawały się tlić tak samo, jak wtedy, gdy w idziałem je po raz ostatni, we wrześniu 1944 roku, niemal pod koniec powstania, kiedy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta