Magiczne słowo „cyfryzacja”
W dobie kryzysu cyfryzacja może mieć paradoksalnie swoje pięć minut. To przecież tania forma rozrywki i spędzania czasu – pisze wiceprezes TVP
Od kilku lat media i politycy z chęcią zajmują się problemem cyfryzacji mediów elektronicznych. Media przede wszystkim słusznie zwracają uwagę na różne zaniedbania i brak decyzji, politycy natomiast chętnie mówią o „potrzebie” i „konieczności”. Problem polega na tym, że politycy głównie mówią, a problemy pozostają.
Dopiero teraz dzięki współpracy regulatorów rynku, Urzędu Komunikacji Elektronicznej i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji ma szanse rozpocząć się proces zagospodarowywania pierwszego multipleksu (miejsca dla pierwszych siedmiu kanałów cyfrowych nadawanych naziemnie).
Cyfryzacja to przejście z nadawania sygnału w wersji analogowej na wersję cyfrową. Widz (skupię się na problemie telewizji) otrzyma dzięki temu obraz lepszej jakości z lepszym dźwiękiem, zwiększy się także liczba dostępnych kanałów telewizyjnych dla przeciętnego Polaka. W całej tej toczącej się z większą lub mniejszą swadą dyskusji medialno-politycznej prawie nikt nie próbuje wyjaśnić całości problemu.
W istocie rozmawiamy przecież o jednym ze sposobów cyfryzacji mediów elektronicznych – cyfryzacji naziemnej. Cyfryzacja bowiem to nie tylko cyfryzacja naziemna będąca w centrum uwagi, ale także kablowa i satelitarna, że wymienię te najbardziej popularne.
Problem cywilizacyjny
Cyfryzacja, patrząc na problem od strony czysto...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta