Cham, zniewaga i patos
Jestem wielkim przeciwnikiem języka, którego używa Palikot – mówi językoznawca Jerzy Bralczyk. U Jarosława Kaczyńskiego ceni umiejętność mówienia, także bez kartek
Rz: Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie znieważenia Lecha Kaczyńskiego przez Janusza Palikota słowami „uważam prezydenta za chama”. Sąd zgodził się z jej decyzją. I sąd, i prokuratura, powoływały się na pana opinię jako biegłego językoznawcy. Co pan im takiego napisał?
Jerzy Bralczyk: Że z całą pewnością wypowiedź posła Palikota jest obraźliwa. Natomiast nie jest zniewagą.
Jaka to różnica?
Zniewaga dokonuje uszczerbku na honorze tego, do kogo się ją kieruje. A formę wypowiedzi Palikota oraz użyte słowo trudno za takie uznać. On nie powiedział wprost: „prezydent to cham”, tylko: „uważam go za chama”. Miało to więc charakter sprawozdania Palikota z jego własnego sądu. Słowo „cham” oznacza tylko, że ktoś zachowuje się po chamsku. Czy mogę ocenić czyjeś postępowanie jako chamskie? Mogę, to go nie znieważa.
A wypowiedź Palikota o posłance PiS Grażynie Gęsickiej, że się sprostytuowała?
Podobna sytuacja. Słowo „prostytuować się” bywało używane już w XIX wieku w sensie przenośnym. Znaczyło nie tylko „być,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta