Stolica mostami stoi
Warszawa nigdy nie miała szczęścia do mostów. Decyzje w sprawie ich budowy zmieniały się jak w kalejdoskopie. Teraz nasza uwaga skupia się na moście Północnym. Wspomina się także o Krasińskiego. Ale są i tacy, którzy twierdzą, że bardziej przydałby się – autostradowy. Zapyta ktoś, po co nam tyle przepraw?
Na planie miasta z 1935 roku wytyczone są trzy nowe trasy przez Wisłę. Licząc od północy – w osi ulicy Krasińskiego widać most i już wiemy, dlaczego tę arterię zaprojektowano tak szeroką.
Na wysokości Portu Praskiego planowano kolejny most. Niemal tam, gdzie dziś jest Świętokrzyski, z tą różnicą, że wyjazd na prawy brzeg rzeki znajduje się w rejonie ulicy Okrzei.
No i trzeci most – biegnący w sposób zbliżony do dzisiejszej Trasy Siekierkowskiej – który miał prowadzić ku przyszłemu lotnisku gocławskiemu. Zaplanowano tam największy pasażerski port powietrzny w Warszawie. Zaczął powstawać, ale niestety do wybuchu wojny zbudowano tylko hangary koło Wału Miedzeszyńskiego. O moście wtedy ledwie myślano i trzeba było wielu lat, by do tej idei wrócono, choć w zmienionej formie.
Te trzy przedwojenne projekty przepraw to przykład tylko jednej z koncepcji połączenia obu brzegów rzeki. A takich idei były dziesiątki.
Miejscy planiści zdawali sobie sprawę, że szerokość Wisły sprawia, iż prawobrzeżna Praga rozwija się w oderwaniu od lewobrzeżnej Warszawy. Pozostałością po latach zaniedbań przy budowie przepraw jest traktowanie Pragi jako urbanistycznego ciała odrębnego. To niejedyny oryginalny aspekt stołecznej „mostowości”.
Kto by uwierzył
Kiedy w 1959 roku otwierano Trasę Starzyńskiego i na uroczystej fecie jeden z partyjnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta