Jakim cudem udało im się przegrać
Urzędujący prezydenci miast na ogół wygrywali. Znalazło się jednak kilku takich, którzy ponieśli porażki
– Bycie urzędującym prezydentem dużego miasta stanowiło w tych wyborach olbrzymi handicap – uważa dr Bartłomiej Biskup, politolog z UW. – Ustawiało ich to na pozycji faworytów. Byli bardziej rozpoznawalni od konkurentów, mieli szeroki dostęp do mediów i mogli pochwalić się wieloma inwestycjami współfinansowanymi przez Unię – wylicza. Jego zdaniem niewygranie wyborów w takich warunkach było prawdziwą sztuką.
Niektórym włodarzom miast ta sztuka się udała. Prezydent największego z nich – Bydgoszczy – Konstanty Dombrowicz (niezależny), rządzący miastem od 2002 r., musiał uznać wyższość kandydata PO Rafała Bruskiego. Przegrał spektakularnie, bo blisko 18 pkt proc.
Kłótnie z radą miasta
– Pan Dombrowicz był po prostu słabym prezydentem – uważa bydgoski poseł Platformy Paweł Olszewski. – Zadłużył miasto, ale nie zrealizował żadnej z kluczowych inwestycji. Mostem przez Brdę oraz linią tramwajową na największe bydgoskie osiedle Fordon chwalił się tylko na zdjęciach.
Dodaje, że prezydent nie umiał...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta