Banki powoli znikają z ulic miast
Instytucje rezygnują z placówek, które odwiedza niewielu klientów. Zamykają je, gdy kończy się umowa lub podnajmują lokale, aby oszczędzić na czynszu.
Grażyna Błaszczak
– Jeszcze niedawno przy każdej głównej ulicy lub każdym ważnym węźle komunikacyjnym znajdowało się kilka placówek banków. W niektórych lokalizacjach stanowiły one zdecydowaną większość wszystkich punktów usługowych. Od pewnego czasu obserwujemy stopniowe wycofywanie się banków z głównych ulic w miastach – mówi Łukasz Jędrychowski, ekspert firmy doradczej Nuvalu.
Przeprowadzka do galerii
Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest konsolidacja wciąż rozdrobnionej w Polsce branży bankowej. W trakcie łączenia banków okazuje się, że placówki przejętych instytucji znajdują się w tej samej lokalizacji, a nawet sąsiadują ze sobą ściana w ścianę.
– Nie ma ekonomicznego sensu utrzymywania dwóch oddziałów tuż obok siebie, stąd też niektóre są likwidowane – tłumaczy Łukasz Jędrychowski.
Tomasz Górski, starszy negocjator z firmy Cushman & Wakefield, przypomina, że największy rozwój placówek bankowych przy głównych ulicach handlowych przypadał w Polsce na lata 2006–2010. – Wzrosły wtedy czynsze, ponieważ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta