Dowód na istnienie teatralnego Pana Boga
Z Piotrem Dejmkiem rozmawia Jacek Cieślak
Rz: Chciałby pan skomentować wspomnienia Gustawa Holoubka o „Dziadach” Kazimierza Dejmka oraz mój tekst oparty na materiałach z „Pamiętnika Teatralnego”.
Uważam, że obie publikacje mocno deformują biografię Kazimierza Dejmka.
Ale kiedy rozmawialiśmy w 2003 r. po jego śmierci, nie chciał pan mówić o „Dziadach”.
Bo inny był kontekst naszej rozmowy. Mam bardzo krytyczny stosunek do własnej pamięci, chcę jednak powiedzieć prawdę o tamtym czasie i tamtym Dejmku, jak ją zapamiętałem. Jak w starym czeskim żarcie: „Ja se nie boim, ja mam rakovinku!”, i nawet jeżeli wygram z chorobą – nie mam żadnego interesu, żeby kłamać. Moje relacje z ojcem przez ostatnich 20 były tak skomplikowane, że nie mam powodu, by ubiegać się o rolę strażnika świętego ognia u jego grobu. Nie ubiegałem się też i nie ubiegam o jakąkolwiek schedę po Dejmku. Jedyna rzecz materialna, którą po nim mam, to krawat, który udało mi się ukraść. Zwykły krawat. Ale jest inna sprawa: poczucie elementarnej uczciwości wobec Kazimierza Dejmka, jego dzieła i pamięci o nim. „Dziady” widziałem 14 razy. Widziałem również fragmenty prób. Sporo z tamtego czasu pamiętam. I dlatego między innymi nie mogę zaakceptować arbitralnego twierdzenia panów, że ojciec był komunistą. Bo nie był.
Ale w wywiadzie z Holoubkiem stwierdziliśmy co innego: że do końca życia nie potrafił zerwać z zaślepioną miłością...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta