Stare bombki
Mój tata chciał, żeby przy składaniu życzeń świątecznych całować go w rękę. W latach 60. ten zwyczaj był już anachroniczny, ale robiliśmy to z bratem, widząc, że tata jest wtedy w siódmym niebie. A on, na koniec łamania się opłatkiem, do rutynowych życzeń zdrowia i postępów w nauce dodawał: – I żebyś grał w piłkę jak Jasio lub Brychczy.
Jasio był moim bratem i juniorem Legii. Lucjan Brychczy – wiadomo. Kiedy patrzyłem, jak brat bawi się piłką, byłem gotów całować go po rękach, chętniej niż ojca. Ale Wigilia nie szła nigdy w parze z futbolem. Pod choinkę nie dostawaliśmy piłek ani korków, bo po pierwsze – były to prezenty dość drogie, a po drugie – nie pasowały do pory roku. W tamtych czasach na pasterkę szło się po śniegu, który topniał przed rezurekcjami. I dopiero wtedy wychodziło się na boiska. Trzymanie piłki w domu przez co...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta