Warszawa nie zapomina o swoich osobowościach
Dla Warszawy pracowali ciężko, zrobili wiele dobrego, mieli mnóstwo planów. Wraz z przyjaciółmi i współpracownikami wspominamy urzędników i księży, z którymi się spotykaliśmy i których nieraz pytaliśmy o sprawy ważne dla miasta i jego mieszkańców.
Najlepszy urzędnik III RP
– Damy radę panowie. Damy radę – tak współpracowników w Kancelarii Prezydenta, a wcześniej w ratuszu, motywował Władysław Stasiak.
Doskonale władał kilkoma językami. Na SMS-y odpowiadał po łacinie, a pisma urzędowe dekretował po francusku. Sypał cytatami z „Trylogii”. Nie „pan”, „pani”, ale „waćpan” czy „dobrodziejko łaskawa”.
Gdy był wiceprezydentem stolicy z Ochoty, gdzie mieszkał, do pracy na Miodową chodził pieszo. Uwielbiał spacery, wędrówki po górach, podróże.
– Dla Polski warto pracować – powtarzał. Nie brzmiało to patetycznie. O wielkich sprawach potrafił mówić ot tak, po prostu. – To człowiek do granic możliwości przyzwoity – mawiał o nim Lech Kaczyński. Gdy pojawiał się jakiś problem, posyłał właśnie jego: „Władek, ty idź”.
– Ja jestem od konkretnej roboty – mówił Stasiak.
Jego wielkim autorytetem był marszałek Piłsudski, który spoglądał na niego ze zdjęcia na biurku. Czasem cytował jego słowa: „Nawet w najtrudniejszych chwilach trzeba robić swoje, a nie narzekać”. – Po nich nie dyskutowaliśmy więcej. Dawaliśmy radę, nawet gdy było trudno – opowiada Jakub Skiba, podwładny Stasiaka, dyrektor Biura Administracji.
– Urzędnik idealny. Chodząca uczciwość, nienaganne maniery, ciepło i zaangażowanie. Zawsze był fair, a zasady były dla niego świętością – ocenia radny Stanisław...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta