Producent musi być partnerem
Rozmowa z Januszem Kijowskim, dyrektorem programowym Festiwalu „Młodzi i Film”
Rz: Pamięta pan początki swojej kariery reżyserskiej, związane z nimi emocje i nadzieje?
Janusz Kijowski: Tego się nie zapomina. Zwłaszcza że mój pierwszy obraz przeszedł wyboistą drogę, zanim zobaczyła go publiczność. W 1978 roku na festiwalu polskich filmów fabularnych, który wtedy odbywał się w Gdańsku, a nie w Gdyni, nagrodzono mnie za debiut – „Kung fu”. Tyle że w istocie debiutowałem dwa lata wcześniej „Indeksem”. Niestety, został zarekwirowany przez cenzurę i powędrował na cztery lata na półkę. Nawiązywał bezpośrednio do wydarzeń marcowych, co zapewne nie spodobało się ówczesnej władzy. Odbierając nagrodę w Gdańsku, czułem się jak aktor w teatrze absurdu. Jakby laur dla „Kung fu” miał jedynie ukryć fakt, że w ogóle zrobiłem „Indeks”.
Nagrody nie były dla mnie ważne. Pełnowartościowym reżyserem poczułem się po obejrzeniu „Indeksu” przez Wojciecha Jerzego Hasa, mojego opiekuna artystycznego. Powiedział: jest okej. Mistrz pasował mnie na czeladnika. To było przeżycie!
Debiutował pan w czasach zespołów filmowych, otoczony...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta