Będziemy się bili...
Zachęcając Rymkiewicza do radykalnych politycznych wypowiedzi, dziennikarze „Gazety Polskiej Codziennie” powinni zadać sobie pytanie, kto weźmie odpowiedzialność za słowa poety, jeśli ktoś posłucha go i chwyci za broń – zauważa publicysta „Rzeczpospolitej”
Czy Jarosław Kaczyński powtórzył zabieg sprzed roku i na finiszu kampanii wyborczej porzucił ostry język, mniej mówiąc o Smoleńsku, atakując Platformę Obywatelską miłością i optymizmem?
Rzeczywiście – prezes PiS pytany o katastrofę smoleńską przez dziennikarzy nie unika odpowiedzi i deklaruje, że „wyjaśnienie śmierci 96 osób jest sprawą fundamentalną", ale równocześnie sam nigdy tej kwestii pierwszy nie porusza. Nie atakuje, nie krytykuje innych, ciepło mówi o niektórych politykach PO (zadeklarował współpracę z Jerzym Buzkiem i Januszem Lewandowskim). A w wyborczych spotach PiS widzimy młodych ludzi, uśmiechniętych, tryskających optymizmem.
Pytanie brzmi: czy Kaczyński nie straci przez to części wyborców? Wszak po poprzedniej kampanii sam zarzucał Joannie Kluzik-Rostkowskiej, że jej strategia łagodzenia wizerunku odebrała mu głosy radykalnego elektoratu. Dlaczego więc tym razem prezes PiS uznał, iż może sobie na takie złagodzenie przekazu pozwolić?
Państwo kłamstw i przekrętów
Odpowiedzią może być powstanie 9 września nowego dziennika, „Gazety Polskiej Codziennie". To polityczny tabloid, który – jak każdy brukowiec – posługuje się uproszczoną wizją świata: populistycznym przekonaniem, że bogatsi nie myślą o biedniejszych, wszyscy politycy są źli, a rządzący żyją „za nasze" jak pączki w maśle....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta