Wrogowie gorszego wroga
Wyobrażam sobie Zachód walczący wraz z Iranem i Hezbollahem przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu. Wystarczy, żeby każdy zrobił to, co może – mówi Jerzemu Haszczyńskiemu były szef Mosadu.
Rzeczpospolita: Prezydent François Hollande zapowiedział, że Francja rozpocznie naloty na pozycje tzw. Państwa Islamskiego w Syrii. Czy ataki z powietrza, w które włączy się prawdopodobnie też Wielka Brytania, wystarczą? Czy też bez udziału wojsk lądowych takie działania są bezsensowne?
Efraim Halevy: Nie sądzę, by to było bezsensowne. Każdy atak może odnieść skutek, także lotniczy.
Do pokonania dżihadystów to chyba mało?
Do zwycięstwa potrzebne są oddziały na lądzie, trzeba się z ISIS zetrzeć bezpośrednio.
Ale na Zachodzie, po wojnie w Iraku i Afganistanie, nikt nie jest gotów do operacji lądowych. Czyli to dżihadyści zwyciężą?
Nie. Dlatego że mają innych wrogów w regionie.
Jednak ci wrogowie nie łączą sił z Zachodem, by zwalczać tzw. Państwo Islamskie.
W końcu nie będą mieli innej możliwości, ponieważ ISIS zagrozi wrogom w regionie, zanim zagrozi Zachodowi. Zachód nie zawsze musi robić wszystko za innych. Inni w regionie będą musieli się zabrać na serio do walki, zderzyć się z ISIS. Zagrożony jest Iran i Hezbollah. Zanim ISIS dotrze do wrót Wiednia, musi po drodze pokonać innych przeciwników. Nie sądzi pan?
Wyobraża pan sobie Amerykanów i Francuzów walczących ramię w ramię z Hezbollahem przeciw...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta