Nic nie szkodzi tak jak ustrój, czyli czasy okrutnie satyryczne
Od zabaw w ruinach Pragi do porcji humoru w Hybrydach. Od erotycznych przygód na Mokotowie do pracy w zaciszu Wilanowa. Swoją mapę Warszawy rysuje dla nas Jan Pietrzak
Elektronik z zamiłowania, satyryk z obowiązku – oto Jan Pietrzak. Popularny satyryk ze stolicą związany jest od urodzenia. Tu pracował i zakładał pierwsze kabarety – studencki w Hybrydach oraz działający nieprzerwanie od 1967 roku do dziś kabaret Pod Egidą. Najburzliwszy okres jego działalności artystycznej przypadł właśnie dwie dekady temu.
Igranie z atomem
Po wprowadzeniu stanu wojennego kabaret Pod Egidą grywał nielegalnie w prywatnych mieszkaniach. Jednak już od połowy lat 80. dało się odnaleźć w Warszawie kilka lokali, w których Pietrzak ze swą grupa kabaretową mógł dawać regularne występy.
– Już w 1988 roku dawało się odczuć, że komuna wiedziała o swojej przegranej, cenzura wtedy wyraźnie odpuszczała – przyznaje satyryk.
Na dłużej Egidę przyjęła wówczas kawiarnia Ewa, która mieściła się na przeciwko teatru Buffo. Jednak jeden z najbardziej emocjonujących występów tamtych lat miał miejsce na Grochowie.
– Premiera wypadła akurat w dniu, w którym dotarła do Polski...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta