W tempie „pole, pole” na Dach Afryki
Piątego dnia wspinaczki staję na Kilimandżaro. Przekonuję się, że jest tam dosyć tłoczno. Amerykanie, Francuzi, Niemcy, Japończycy. Słyszę nawet rozmowę po rosyjsku
To był prawdziwie królewski prezent urodzinowy. W 1886 roku królowa Wiktoria podarowała swojemu wnukowi, późniejszemu niemieckiemu cesarzowi Wilhelmowi II, Kilimandżaro. Najwyższy szczyt Afryki, samotnie górujący nad okolicznymi równinami.
Machame Gate, 1490 m n.p.m.
Napis „Machame Gate” na okazałej bramie prowadzącej do Parku Narodowego Kilimandżaro nie pozostawia wątpliwości – przygoda właśnie się rozpoczyna! Ale przecież w Afryce wszystko ma swój własny, leniwy rytm. Dobre trzy godziny schodzą na oczekiwaniu, aż nasi przewodnicy załatwią niezbędne formalności, a tragarze rozdzielą między sobą dobytek wyprawy. Zgodnie z parkowymi przepisami każdy z tragarzy może nieść nie więcej niż 25 kg ładunku, który jest teraz skrupulatnie ważony. Tym sposobem naszej dziewięcioosobowej ekipie towarzyszyć będzie dwudziestoczteroosobowy sztab tragarzy dźwigających – najczęściej na głowach – najrozmaitsze sprzęty: od stołów i krzeseł po tekturowe palety z jajkami. Do obowiązków tragarzy będzie także należało rozbijanie namiotów i wykonywanie prostych prac obozowych, ale przygotowywaniem posiłków zajmie się dodatkowo zatrudniony kucharz. Nad całością wyprawy będzie czuwał przewodnik z dwoma pomocnikami rekrutującymi się spośród tragarzy.
Kilimandżaro to masyw – 80 km długości i 40 km szerokości – obejmujący trzy wierzchołki: Shirę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta