Dyplomacja się opłaca
Zadaniem nowego ministra powinno być odzyskanie polityki zagranicznej dla niej samej. Sprawienie, aby zgodnie z definicją realizowała interesy narodowe, a nie partyjne – pisze politolog.
Niedawna wymiana premiera i ministra spraw zagranicznych była pomyślana również jako koniec eksperymentu, którym była tak zwana polityka zagraniczna pierwszych dwóch lat rządów PiS. Tego, co się działo w tym obszarze, nawet przez miłosierdzie nie można było nazwać polityką zagraniczną. Było to co najwyżej osławionym wstawaniem ministra Waszczykowskiego z kolan, co łączyło się ze szkodami dla międzynarodowej pozycji Polski. Za tę rzekomą politykę zagraniczną nie możemy winić wyłącznie poprzedniego ministra, bo przecież był jedynie wiernym realizatorem obsesji i fochów prezesa rządzącej partii, ale też trzeba przyznać, że świetnie się do tego nadawał. Z polityką zagraniczną nie miało to jednak nic wspólnego.
Oczywiście, podstawowym źródłem i problemem nie były jedynie fobie, resentymenty oraz ignorancja Jarosława Kaczyńskiego w dziedzinie polityki zagranicznej. Głównym problemem było forsowanie w niekonstytucyjny sposób zmian ustrojowych, na ołtarzu których złożona została polityka zagraniczna oraz polskie interesy w stosunkach zewnętrznych. Zadaniem nowego ministra powinno być odzyskanie polityki zagranicznej dla niej samej, to znaczy sprawienie, aby zgodnie ze swą akademicką definicją realizowała interesy narodowe, a nie partyjne.
Choć Jacek Czaputowicz jest akademikiem, nie ma pewności, czy będzie próbował to uczynić, a jeśli taką próbę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta