Przełożony nie odpowiada za błędy pracownika, jeśli nie miał żadnego wpływu na jego zatrudnienie
Podwyższone ryzyko sprawowania funkcji kierowniczych to w dzisiejszych czasach nic nadzwyczajnego. Takim osobom stawia się wyższe wymagania i rozlicza z efektów pracy osób, którymi zarządzają. Jednak taki zakres ich zwiększonej odpowiedzialności ma swoje granice
Złe wykonywanie obowiązków przez pracowników czy też sytuacje, w których zadania w ogóle nie są realizowane, często mogą się skończyć tym, że firma poniesie straty. O czym mowa? Na przykład pracownik zapomni odpowiedzieć na czas na ofertę kontrahenta i przedsiębiorca straci intratne zlecenie. Pracownica zajęta prywatnymi sprawami nie przyłoży się do właściwej odpowiedzi na pismo klienta i błędnie na nie zareaguje. Klient poniesie straty finansowe, skieruje sprawę do sądu i wygra. W związku z przegranym procesem firma poniesie koszty. Jak w takich przypadkach wygląda kwestia odpowiedzialności niestarannego pracownika względem zakładu pracy? Czy firma może od niego żądać naprawienia szkody w pełnym zakresie? Czy to, że taka osoba to jedynie szeregowy pracownik, spowoduje, iż za błędy i niedociągnięcia odpowie przełożony, który np. nie chciał, by taka osoba była w jego zespole?
Obowiązkiem każdego pracownika jest sumienne i staranne wykonywanie obowiązków pracowniczych.
Co do zasady sumiennie
Ma też się stosować do poleceń przełożonych, które dotyczą pracy, o ile nie są one sprzeczne z przepisami prawa lub z umową o pracę. Tak bowiem wynika z art. 100 § 1 kodeksu pracy (k.p.).
Gdy pracownik ze swojej winy nie wykonuje pracy lub robi to nienależycie, wyrządza tym szkodę pracodawcy. Ponosi wówczas odpowiedzialność materialną na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta