Kwaszenina, studzienina, zimne nogi
Nie dalej jak rok temu Ministerstwo Rolnictwa wpisało na listę produktów tradycyjnych „studzieninę z Górna”. Owo Górno mieści się w Kotlinie Sandomierskiej, więc zaliczono studzieninę do tradycyjnych potraw regionu nazwanego Podkarpaciem.
Jest to dość potężny nonsens, ale też trzeba przyznać, że ministerialna komisja zdążyła nas przyzwyczaić do absurdów, jak zaliczenie łemkowskiej kysyłyci (rodzaj żuru) do specjałów Dolnego Śląska, tylko dlatego że mieszka tam niewielka wspólnota Łemków przesiedlonych po wojnie.
Nie chodzi bynajmniej o to, by potrawa ta była na Rzeszowszczyźnie nieznana, ale wręcz przeciwnie: znana była i jest mniej więcej we wszystkich regionach Rzeczypospolitej. Wszędzie też tak samo się ją przyrządza, choć występuje pod różnymi nazwami: w całej Galicji, a więc także w galicyjskiej części Kresów, mówiło się „studzienina”, na Kujawach i Pomorzu to samo nazywano „zylcem”, w wielu regionach jadło się po prostu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta