Świeża kobra po wietnamsku
Bijące serce węża, surowe macki ośmiornicy, sfermentowana potrawka z kapusty i krewetek – podróżując po Azji, próbowałem egzotycznych potraw, których istnienia nie podejrzewałem
Zaczęło się już ściemniać, gdy kierowca wysłużonego samochodu wysadził nas w Le Mat przed dość obskurnym budynkiem wyglądającym na magazyn i coś obwieścił, chyba że poczeka, aż będziemy wracać.
Weszliśmy do środka, rozglądając się niepewnie, bo wnętrze nijak nie przypominało restauracji. Śliskie kafelki, które wiele już widziały, jakieś kable, kraty i worki, kilka glinianych dzbanów i przywiązany sznurem pies, któremu nie chciało się nawet wstać.
Uciekająca kobra
Stanęliśmy na środku. Po chwili wyszedł do nas młody chłopak, wycierając ręce w niegdyś biały fartuch. Po wietnamsku znaliśmy tylko kilka słów, które musiały wystarczyć w związku z brakiem zdolności językowych gospodarza. Po dłuższej chwili udało nam się wyjaśnić na migi, że przyszliśmy zobaczyć węże. Mężczyzna – nazwijmy go Nam, z braku porozumienia – poprowadził nas do worów ułożonych luzem na ziemi. Z bliska mogliśmy zobaczyć, że w workach leżą węże, w paskudnych kłębowiskach, wijące się jednostajnie powolnym ruchem.
Nam złapał jeden z worków, a uwięziony wąż rzucił się kilka razy wściekle. Chłopak rozwiązał sznurek i z kamienną twarzą wsadził do środka rękę. Chwilę później na podłogę wypadła z sykiem wężowa głowa, a za nią cała reszta czarnego cielska.
– Stary, to jest kobra – szepnąłem do mojego towarzysza Adama, gdy tylko zobaczyłem kształt łba.
Kobra...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta