Szablą i kiesą
Turystyka sentymentalna
Trudno zliczyć, ile razy bił na trwogę najstarszy, odlany w 1341 r., dzwon Lwowa i całej dzisiejszej Ukrainy, zwany Tatarem, ostrzegając lwowian przed ciągnącymi z głębi ukraińskich stepów tatarskimi ordami, Turkami, Kozakami, Moskwicinami. Miasto nad Pełtwią dla obywateli Korony było od średniowiecza kluczem do Rusi, a dla najeźdźców ze Wschodu – trudną do sforsowania bramą prowadzącą ku sercu Rzeczypospolitej. Ze swych dziejowych zadań ten kupiecki gród zamieszkany przez ludność najróżniejszych nacji i wyznań – Polaków, Rusinów, Żydów, Ormian, Niemców, Węgrów, Włochów – wywiązał się chlubnie. Od połowy XIV w. aż do zdobycia go i splądrowania przez Szwedów w 1704 r. na jego bruku nie stanęła stopa obcego żołnierza.
Swą sławę miasta niezwyciężonego, „zawsze wiernego” królom i krajowi, Lwów zawdzięczał nie tylko szablom i odwadze swych obrońców, ale także ich kiesom. W razie konieczności...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta