O delegowaniu w UE, czyli co nas spycha od wolności do hipokryzji
Michał Tomczak, adwokat, prowadzi kancelarię Tomczak & Partnerzy Spółka Adwokacka
Delegowanie pracowników stało się w Polsce wielkim biznesem. Przy czym w pierwszych latach po wstąpieniu do Unii Europejskiej chodziło o pracowników polskich. W tej chwili zaś cały sens biznesowy przedsięwzięcia polega przede wszystkim na delegowaniu pracowników ukraińskich czy jeszcze innych, ale takich, którzy mają prawo do pracy w Polsce.
Jeżeli ktoś mi powie, że to jest sprzeczne z ideą delegowania, odpowiem na to, że sama idea jest tak samo niejasna, jeżeli chodzi o stojące za nią przesłanie, jak cała idea Unii Europejskiej. I że w delegowaniu zawiera się zarówno wielkość, jak i małość UE, a może po prostu różne rozumienie tego samego przez różnych uczestników gry?
Zacznijmy od najwyższego tonu: myśl przewodnia, z którego powstała UE, była wielka. W związku z tym nie mogła to być myśl ściśle gospodarcza, ponieważ myślenie o pieniądzach popycha ludzi od wielkości do małości. O ile dobrze rozumiem Roberta Schumanna, w gruncie rzeczy chodziło o to, żeby –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta