Madryt kontratakuje
Katalonia. Puigdemont nie wyrzeka się niepodległości. Rajoy po zdobyciu poparcia Unii przejmie kontrolę nad prowincją.
Szef katalońskiego rządu regionalnego (Generalitat) Carles Puigdemont gra na przeczekanie. W poniedziałek do dziesiątej rano miał określić, czy w poprzedni wtorek doszło do ogłoszenia nowego państwa, czy też nie. Ale w liście do premiera Hiszpanii pozostał równie zawiły, jak do tej pory.
„Sytuacja, w której się znaleźliśmy, jest tak transcendentalna, że wymaga odpowiednich rozwiązań politycznych" – napisał enigmatycznie do Mariano Rajoya. Poprosił o dwa miesiące, podczas których władze w Madrycie i Barcelonie miałyby rozpocząć „dialog" w sprawie rozwiązania konfliktu. Wystąpił także o zaprzestanie „represji" przeciw „narodowi katalońskiemu" ze strony hiszpańskich władz.
Ale w madryckim Pałacu Moncloa, siedzibie premiera, nikt nie chce się wdać w grę z Puigdemontem.
– Jesteśmy zawiedzeni, że przewodniczący Generalitat nie odpowiedział na stawiane mu pytanie. A przecież nie było tak trudno powiedzieć „tak" albo „nie". Nigdy nie było tak łatwo wprowadzić w życie postanowienia konstytucji – uznała wicepremier Soraya Saen...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta