Ostatnie takie dzikie rozlewisko Europy
Delta Dunaju. Przy ujściu największej rzeki Europy, przepływającej przez kilka stolic i wielkie miasta, leży tylko kilkanaście rybackich wiosek. Do większości z nich można dostać się jedynie łodzią lub statkiem
– Hej, jesteś Amerykaninem? – krzyczy do mnie po angielsku potężny mężczyzna około sześćdziesiątki, w szortach i złotych okularach, gdy siedzę na nabrzeżu portowym w naddunajskiej Tulczy. Wyjaśniam pomyłkę, ale fakt, że pochodzę z Polski, w równym stopniu cieszy mojego rozmówcę. Jest izraelskim turystą, ale jego żona ma polskie korzenie. Pyta, dokąd się wybieram, jednak moja odpowiedź wyraźnie go martwi. – Do Sfantu Georghe? – nie dowierza. – Ale po co? Co ty tam będziesz robić? Przecież tam nic nie ma. Jedź do Suliny. Tam jest plaża, dziewczyny, bary...
Usiłuję mu wyjaśnić, że właśnie to „nic” szczególnie mnie interesuje, ale nie wydaje się przekonany. Życzy mi udanej podróży i znika w barwnym tłumie wypełniającym nabrzeże.
Trzy odnogi największej rzeki
Obserwowanie Dunaju to prawdziwa przyjemność. Na rzece nieustannie coś się dzieje. Przybijają i odpływają statki – od niewielkich kutrów po luksusowe liniowce pasażerskie, przemykają rybackie łodzie, wyładowuje się lub załadowuje towar. Mieszkańcy położonych w głębi delty wiosek znoszą na pokład zapasy żywności i innych potrzebnych produktów. Słychać pokrzykiwania ludzi, donośne dźwięki syren statków. Ten rytm, właściwy portowym miastom, wciąga.
Tulcza, sporej wielkości miasto położone w południowo-wschodniej Rumunii, nie jest może szczególnie urodziwe, nie ma też zbyt wielu atrakcji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta