Lewica autentyczna, ale umiarkowana
Naiwna koncepcja przeniesienia nad Wisłę iberyjskiego zapateryzmu na pewno się nie sprawdzi. Inna historia, inne społeczne doświadczenia – pisze polityk SdPl
Co lewica powinna zrobić po rozkładzie formacji postkomunistycznej? Moim zdaniem nadszedł czas, aby przyjąć formułę jeszcze szerszą niż LiD, nie zamykając się przed nikim, kto nie jest osobiście skompromitowany, a chciałby przyczynić się do rehabilitacji pojęcia lewicy w polskim społeczeństwie.
Nieco inną koncepcję przedstawił nie tak dawno w „Rzeczpospolitej” Kazimierz Kik w tekście „Lewica przetrwa. Ale nie w obecnym składzie” (10 września 2008 r.). Znany politolog zafundował nam mieszankę celnych konstatacji i lekką ręką rzucanych wątpliwych diagnoz. Zacznijmy od zakreślenia pola wspólnego, czyli trafnych konstatacji.
Nowy ruch
Sprowadziłbym rzecz do czterech punktów.
Niewątpliwie słuszne jest uznanie „fatalnych rządów Millera” za praprzyczynę obecnego kryzysu lewicy. Chodzi zarówno o kompromitację moralną, jak i utratę poparcia gorzej sytuowanej części społeczeństwa, zgorszonej fraternizowaniem się premiera z – niech będzie! – oligarchami.
Dlatego trafny jest wniosek Kika, że jednym z warunków odrodzenia politycznego polskiej lewicy jest „odzyskanie elektoratu socjalnego”. W pełni zgoda – przecież opoką partii socjaldemokratycznych w Europie, a demokratów w USA, są pracownicy najemni i związki zawodowe. Barack Obama nie boi się głosić hasła podwyższenia podatków dla najzamożniejszych, by znaleźć środki na cele socjalne. U nas Leszek...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta