Evander Holyfield: z miłości do Boga, boksu i kobiet
Jutro walka z Wałujewem. Kiedyś mówiono, że wielcy nigdy nie wracają. Dziś wracają nieustannie, coraz starsi. 46-letni Evander Holyfield stanie w Zurychu do walki z Nikołajem Wałujewem: o pas mistrza WBA i pieniądze na spłatę długów.
Urodził się w małym miasteczku Atmore w stanie Alabama, ale dorastał w Atlancie. Annie Laura Holyfield, matka przyszłego mistrza boksu, zdecydowała o przeprowadzce do tego miasta, gdy Evander miał dwa lata. To ona podejmowała w domu życiowe decyzje, to ona nauczyła swoje dzieci, że kluczem do sukcesów jest ciężka praca.
Holyfield od dziecka marzył o karierze futbolisty i śnił nocami, że jest zawodnikiem Atlanta Falcon. Zaczął nawet treningi, ale szybko się okazało, że ma wielki talent do zupełnie innej dyscypliny. A Carter Morgan, jego pierwszy trener, powiedział mu, że jeśli będzie wytrwały i nie stchórzy, kiedyś zostanie mistrzem świata wagi ciężkiej. Evander miał wtedy osiem lat, ale do dziś dobrze pamięta te słowa.
Szczęście i smutek w Los Angeles
Pod okiem Morgana nie przegrał żadnej walki przez pierwsze trzy lata. Gdy kończył amatorską karierę, miał na koncie 169 zwycięstw i tylko 11 porażek.
W 1983 roku reprezentował Stany Zjednoczone na Igrzyskach Panamerykańskich w Wenezueli. Przywiózł z nich srebrny medal. Kilkanaście miesięcy później wygrał ogólnokrajowy turniej Złote Rękawice, kończąc wszystkie walki przed czasem. Tak zdobył miejsce w ekipie na igrzyska w Los Angeles.
Od tej pory nie był już tylko czarnoskórym utalentowanym pięściarzem. Był Amerykaninem i olimpijczykiem. On, chłopak z Alabamy, z wielodzietnej, biednej rodziny,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta