Zastrzelili chorego
W trakcie interwencji policjant zastrzelił psychicznie chorego mężczyznę. Dlaczego nie użył paralizatora? Dlaczego nie strzelał w nogi? – Szwankuje szkolenie – mówią funkcjonariusze
Wieś Borucza położona jest w lasach za Wołominem. Na jej skraju w małym murowanym domu mieszka rodzina P. W sobotę po południu doszło tam do tragedii, ale stołeczna policja ukryła tę informację przed opinią publiczną.
Funkcjonariusze zostali wezwani do 42-letniego Grzegorza P. przez jedną z jego sióstr. Mężczyzna awanturował się, więc prosiła ona aby odwieźć go do szpitala psychiatrycznego, bo był chory. – Zaczepiał ludzi przed sklepem. W trakcie nawrotu choroby stawał się agresywny – mówi jeden z mieszkańców wsi.
Na miejsce przyjechało trzech funkcjonariuszy. – Mąż leżał na łóżku, był spokojny. Mogli go wtedy bez problemu skuć i zabrać. Ale czymś go zdenerwowali. Powiedzieli coś, co go pobudziło – opowiada żona Grzegorza P.
Nie widziała dalszego przebiegu interwencji. Policja relacjonuje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta