W pułapce antypolskiego zacietrzewienia
Alina Cała jest dobitnym przykładem rozzuchwalenia. Nie liczy się z niczym, a najmniej z przyzwoitością. Każdą antysemicką brednię przedwojennego plebana zacytuje z powagą, ale o potępiających antysemityzm wypowiedziach hierarchów nie wspomni – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Stwierdzenia, że prawda jest wartością samą w sobie, że wszelki dialog, pojednanie, w ogóle wszelka uczciwa dyskusja muszą dążyć do prawdy, to truizmy. Niestety, w dzisiejszych czasach, gdy coraz częściej mówi się o „postnowoczesności” czy „postpolityce”, gdy w dyskursie miejsce argumentów zajmują medialny krzyk i manipulowanie emocjami, te stare, poczciwe oczywistości bywają odrzucane.
Centralne miejsce w panteonie cnót, zamiast prawdzie, oddawane jest słuszności, o tym zaś, co jest słuszne, decydują jakieś samozwańcze gremia, których legitymację do ferowania bezapelacyjnych wyroków stanowi bezgraniczne przekonanie o posiadaniu najwyższej, moralnej racji. Bolesnym przykładem tej tendencji jest pewien nurt, dość niestety prężny, publicystyki poświęconej wskazywaniu przyczyn antysemityzmu i zbrodni Holokaustu. Publicystyki uprawianej pod pretekstem historiografii, w istocie jednak niemającej z nią nic wspólnego. Jest to raczej szkoła historycznego pamfletu, by nie rzec wprost – historycznego paszkwilu, w którym chodzi o surowe napiętnowanie i sponiewieranie winnych antysemityzmu i wynikłych z niego zbrodni.
Klasyk historycznych wycinanek
I nie tych, o których wiadomo od dawna i których wina jest oczywista, ale ich coraz to nowych odkrywanych „wspólników”. Mogą nimi być szwajcarscy bankierzy, przedwojenni pracownicy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta