Kim prezydent być nie może
Sprawowanie urzędu prezydenta państwa wiąże się z wielkim zaszczytem i jeszcze większą odpowiedzialnością – podkreśla profesor prawa Uniwersytetu Warszawskiego
Polityka jest ostatnio postrzegana w Polsce przede wszystkim i nie bez powodu jako działalność o partyjnym, jeśli nie wręcz partyjniackim, charakterze. Jeśli przyjąć mniej krytyczne do niej nastawienie, powiedzieć trzeba, że jest sferą, w której toczy się walka o sprawowanie władzy publicznej i w której władza ta jest realizowana. Gdy zaś stanąć na stanowisku zdecydowanie już idealistycznym, należałoby uznać, że polityką są wszystkie te działania, które mają na celu urzeczywistnianie dobra wspólnego.
Urząd prezydenta Rzeczypospolitej i jego sprawowanie nie mogą być więc objęte klauzulą apolityczności czy politycznej neutralności. Mogą, a nawet powinny, być natomiast wolne od piętna partyjności. Kiedy zatem Lech Kaczyński po swym wyborze na prezydenta wypowiedział pod adresem swojego brata, a zarazem szefa Prawa i Sprawiedliwości, pamiętne słowa: „Panie prezesie, melduję wykonanie zadania” – stać się one powinny ostatnim jego gestem, jaki uczynił jako członek tego stronnictwa. Późniejsze polityczne jego zaangażowania nie mogło już natomiast nosić żadnego partyjnego zabarwienia. Jeśli prawdą jest, że bywało inaczej, nie najlepiej świadczyło to o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta