Porażki nikt mu nie wybaczy
Janusz Pindera o Danielu Castellanim, argentyńskim trenerze polskich siatkarzy
Pamięta doskonale ten telefon. Trzy lata temu zadzwonili z Polski, ze Skry Bełchatów, proponując pracę. O Polsce wiedział niewiele. W trakcie zawodniczej kariery nigdy tu nie był. Owszem, słyszał o „Solidarności”, o Wałęsie, o polskim papieżu, wiedział, kim był Fryderyk Chopin, oglądał na czarno-białych taśmach mecze złotej drużyny Huberta Wagnera, gdy wygrywała mistrzostwo świata w Meksyku i olimpijski turniej w Montrealu, podziwiał innych polskich siatkarzy, z którymi już później miał okazję walczyć na boisku.
– Wcześniej od Skry zgłosiła się Częstochowa. Raul Lozano, który już wtedy prowadził reprezentację Polski, też dodał swoje trzy grosze. Zadzwonił i opowiadał zafascynowany, najwięcej o kibicach. Jest fajnie, przyjeżdżaj – namawiał.
To był dobry moment na podejmowanie takich decyzji. Po latach gry we włoskich i brazylijskich klubach, długiej trenerskiej pracy, najpierw z reprezentacją Argentyny, a później we włoskiej lidze i znów w argentyńskiej z Origenes Bolivar poczuł, że potrzebuje nowych wyzwań.
– Zacząłem czytać, poznawać Polskę, ale mentalność i historię zrozumiałem dopiero podczas pobytu w waszym kraju. Już w Bełchatowie przez przypadek poznałem profesora historii. Nie pamiętam jego nazwiska. Znał język włoski, więc gdy poszliśmy na kolację, cały wieczór pytałem, a on odpowiadał. To była piękna lekcja, którą zapamiętam na zawsze.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta