Prezydent nielubiany
Chociaż uprawnienia prezydenta są w Polsce znacznie mniejsze, to za swoje decyzje bierze on o wiele większą odpowiedzialność niż premier za działania swojego rządu – pisze publicysta
Można odnieść wrażenie, że od 1990 roku w Polsce nie lubi się prezydenta. Nie jakiegoś konkretnie, ale instytucji. Jeśli się mówi o zmianie jego uprawnień, to zawsze na niekorzyść głowy państwa. Także teraz.
Argumentacja premiera za zmianami w zakresie uprawnień prezydenta wygląda zwykle następująco. Polska konstytucja nie przesądza ustroju prezydenckiego lub kanclerskiego. Powoduje za to liczne konflikty, zwłaszcza że część przepisów nie precyzuje jednoznacznie odpowiedzialności poszczególnych organów władzy. W dodatku istnienie silnego prezydenckiego weta sprawia, że głowa państwa, mając mały wpływ na kreowanie pozytywnej polityki, ma dość dużą siłę sprawczą w blokowaniu działań większości sejmowej. I chodzi tu przede wszystkim o silne prawo weta.
Rezultatem takiego ustawienia władzy wykonawczej jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta