Media publiczne: nie czas na pogrzeb
Czy chcieliby państwo żyć w społeczeństwie, w którym rekiny medialne mogą wpływać na politykę, powoływać, odwoływać rządy? – pytał w sobotę dyrektor Działu Mediów i Społeczeństwa Informacyjnego w Radzie Europy Jan Malinowski
Jego zdaniem takie jest ryzyko istnienia wyłącznie mediów komercyjnych. Malinowski był jednym z gości zorganizowanej w Sejmie przez Stowarzyszenie Wolnego Słowa międzynarodowej konferencji w sprawie przyszłości mediów publicznych. Angielska wersja tytułu spotkania brzmiała „Future or funeral” („Przyszłość czy pogrzeb”).
Uczestnicy: polscy i europejscy politycy, medioznawcy oraz ludzie mediów, doszli do wniosku, że na pogrzeb mediów publicznych jest jeszcze za wcześnie. Zwracali jednak uwagę na ich problemy: wpływy polityków i coraz mniejsze finansowanie. Z badań prezentowanych przez Open Society Institute wynika, że ekonomiczne kłopoty mają media m.in. w Słowenii i na Węgrzech. W Polsce katastrofą jest poziom ściągalności abonamentu. Według szacunków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w tym roku może wynieść zaledwie 300 mln zł. Trzy lata temu było to prawie 900 mln zł.