Puccini jak scenarzysta z Hollywood
Reżyser Michał Znaniecki mówi o tym, dlaczego zbudował na stadionie chiński mur i skamieniały Pekin
Czy stadion sportowy może inspirować reżysera? Czy prowokuje do niespodziewanych rozwiązań czy też wręcz przeciwnie – ogranicza?
Michał Znaniecki: Według reguł urbanistycznych stadion ma być neutralną, wręcz anonimową strukturą architektoniczną, która nie przytłoczy dziejących się na jego arenie wydarzeń sportowych. Wykorzystując zaś doświadczenia koncertów rockowych, można wybudować na murawie stadionu tradycyjną scenę prostokątną lub zaakceptować na potrzeby operowej inscenizacji jego kształty i linie. Elementem podstawowym mojej inscenizacji jest postać księżniczki Turandot, której płaszcz stanowi część chińskiego muru. To ona jest murem, jest bowiem instytucją, ostoją państwa, a nie osobą. Stąd też linie stadionu zainspirowały mnie do zbudowania spirali owego muru. A część murawy będzie rozjaśniona liniami świetlnymi, tak jakby to były naczynia krwionośne naszej bohaterki. Moja Turandot wyrasta ze stadionu i z nim jest połączona.
Na ile fakt, że otrzymał pan zadanie stworzenia wielkiego widowiska pod gołym niebem, wpłynął w ogóle na pana sposób myślenia o tej operze Pucciniego?
Zawsze uważałem, że „Turandot” powinna się kończyć z momentem śmierci Liu. Daje to tej operze i jej bohaterom wymiar ludzki, psychologicznie uzasadniony, mniej stylizowany. Jednak realizując spektakl na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta