Współczesność w romantycznym kostiumie
Reżyser Michał Znaniecki. Po kilkunastu latach pracy w teatrach włoskich, francuskich czy hiszpańskich coraz częściej wraca do Polski. Zapewne premierą „Łucji z Lammermooru” udowodni, że znane opery potrafi odczytać inaczej
Mimo wciąż młodego wieku (rocznik 1969) na koncie ma już ponad 100 inscenizacji. Nie tylko dlatego, że zaczynał bardzo wcześnie. Studia reżyserskie, rozpoczęte w warszawskiej PWST, kontynuował na uniwersytecie w Bolonii, potem zaś u słynnego Giorgio Strehlera w Piccolo Teatro w Mediolanie. Na tej scenie zrealizował przedstawienie dyplomowe: „Emigrantów” Mrożka. Wkrótce potem zadebiutował w La Scali spektaklem opartym na muzyce Monteverdiego. Miał wówczas 24 lata i w historii tego teatru był najmłodszym artystą, któremu umożliwiono reżyserski debiut.
Wolność jest utopią
Lista jego osiągnięć jest długa także i dlatego, że nie boi się on trudnych wyzwań. A ponadto nie należy do inscenizatorów miesiącami przygotowujących premierę, potrafi dostosować się do każdych warunków.
– Lubię sytuacje limitowane, które od początku wytyczają mi ścisłe granice – mówi Michał Znaniecki. – To pozwala lepiej organizować pracę. Wolę od razu mieć określony budżet, a to, czy będzie on niski czy wysoki, ma mniejsze znaczenie. Muszę też wiedzieć, ile jest czasu na próby, nawet jeśli mam dwa dni, chcę ustawić spektakl tak, by był jak najlepszy. Pełna swoboda artysty w teatrze to utopia. Limity zawsze istnieją, tylko nie zawsze dowiadujemy się o nich odpowiednio wcześniej.
Potrafi zrobić spektakl kameralny – taki jak kameralna „Mandragora” Szymanowskiego w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta