Ostatnia taka niedziela
Miliony Polaków jeszcze raz poczuły wspólnotę stworzoną wokół wspomnienia papieża, drogiej nam osoby, która dla wielu z nas ciągle stanowi moralny, duchowy i intelektualny punkt odniesienia – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Płakałem po papieżu. Nie, wcześniej zacznę: w piątek chciałem tak tylko podpatrzeć w Internecie ślub Kate i Williama, kto by tam zajmował się takimi głupstwami... Ale wszedłem na strony BBC i obejrzałem wszystko, jak leci, nie mogłem wzroku oderwać, to było naprawdę porywające. W niedzielę płakałem po papieżu, ze wstydem przyznaję, że nie stać mnie było na żadną pogłębioną ocenę jego osiągnięć dla świata ani nawet własnej, raczej letniej religijności przy okazji. Tylko tak wspominałem papieża i wzruszałem się, wspominając.
W poniedziałek rano wywiesiłem na balkonie biało-czerwoną flagę, a zaraz potem dowiedziałem się, że Amerykanie zabili Osamę. Jak mówi premier, ludzie nie powinni cieszyć się ze śmierci innego człowieka, ale ucieszyłem się. Patrzyłem na setki Amerykanów wymachujących gwiaździstymi sztandarami pod Białym Domem i na Ground Zero i świętowałem razem z nimi.
Niewykluczone, że kieruje mną instynkt stadny i hipokryzja, nurzam się w typowo polskim zaściankowo-mesjanistycznym sentymentalizmie, ulegając jednocześnie globalnemu szaleństwu medialnemu oraz nacjonalistyczno-imperialistycznej obsesji sterowanej przez amerykańskich producentów broni. Możliwe też, że te kilka ostatnich dni – jakże burzliwych – pokazuje w bardzo skondensowany sposób linię podziału w wojnach kulturowych, które toczą się dziś na Zachodzie i w których również Polacy mają własny front....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta