Samorządowcy do Senatu
To ludzie z terenu, którzy wiedzą, jak decyzje posłów przekładają się na życie zwykłych obywateli, powinni tworzyć drugą izbę parlamentu – uważa ekspert.
Polska znajduje się w klinczu ustrojowym. Obecny jego układ konserwuje sam siebie. System finansowania partii politycznych, ordynacje wyborcze i pookrągłostołowy ustrój domknięty „ładem medialnym" bez inicjatywy, a nawet przyzwolenia jej beneficjentów stają się nie do ruszenia.
To zdaje się zamykać ustrojową drogę zmian. Z drugiej strony wypatrywanie pozaustrojowych możliwości kończy się czkawką pozasystemowych desperackich gestów elektoratu. Tak było z Samoobroną, w pewnym sensie również z Ruchem Palikota (mam na myśli jego elektorat), teraz kolej na Korwin-Mikkego. Można tym ruchom przypisać wszystko, ale nie to, że w jakikolwiek sposób przybliżyły się do naruszenia systemu, przeciwko któremu występowały.
Ci, którzy nie głosują (a jest i będzie ich coraz więcej), w zasadzie odrzucają system. Są bierni (lub do „zagospodarowania" w niewiadomej przyszłości). Jak więc z tego wyjść, skoro większości system nie pasuje, ale ta większość jest bierna?
Moim zdaniem jest szansa na rozpoczęcie takiego ruchu, na wyjście poza dylemat: trwać w formalinie albo alternatywnie wyczekiwać rewolucyjnych, pozaustrojowych zmian o nieznanym kierunku, źródle i dynamice. Wydaje się, że szansa ta leży w połączeniu uprawnień i usytuowania jednej z bardziej fasadowych instytucji ustrojowych – Senatu RP – z rezultatami jednego z najbardziej udanych elementów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta