Generał z krwi i kości
Rozmowa z Marią Nurowską
Rz: Co sądzi pani o inicjatywie odsłonięcia w Warszawie – konkretnie przed pałacem Mostowskich – pomnika generała Andersa? Pytam, bo wedle pani książki „Anders” był to wprawdzie heros, ale z przywarami.
Maria Nurowska: – Jestem jak najbardziej za, pomnik należy się generałowi jak nikomu innemu. A że nie piszę o generale na kolanach? Myślę, że po dwóch latach obcowania z tym człowiekiem, czy raczej z jego duchem, jestem niemal pewna, że on sam by tego nie chciał. Zresztą, wsadzanie palca między drzwi to moja specjalność. W środowisku londyńskim wolno mówić o Andersie jedynie jako o bohaterze narodowym. Ale tak zwykle bywa, że bohaterowie narodowi są nieskazitelni tylko na pomnikach, a ja chciałam opisać człowieka z krwi i kości, jakim Władysław Anders był na pewno. Lubił kobiety, wino i śpiew, czy to taka zbrodnia?
Przytacza pani opinie żołnierzy uczestniczących w tej krwawej bitwie deprecjonujących talenty strategiczne Andersa, zarzucających mu ślepą uległość wobec aliantów i niepotrzebne szafowanie życiem podwładnych...
Miałam duży problem z dotarciem do nich, córka pana Jana Wysokiego, artylerzysty spod Monte Cassino, sama mnie odnalazła. Dowiedziała się, że jestem w Londynie. Kiedy wymieniałam nazwisko Wysokiego, u innych moich rozmówców pojawiał się grymas niezadowolenia. Dlaczego, zrozumiałam po naszej rozmowie. Pan Wysoki głośno krytykował Andersa za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta