Teraz się zacznie
Wybór między Hillary Clinton i Barackiem Obamą był tak naprawdę wyborem między dwiema osobowościami. Dopiero w starciu między republikaninem i demokratą, Amerykanie staną w obliczu rzeczywistych różnic ideologicznych
Weteran wojny wietnamskiej po Akademii Marynarki Wojennej w Annapolis i prawnik po Harvardzie, który nigdy nie służył w armii i był jeszcze dzieckiem, gdy jego rywal walczył w Wietnamie.
Biały anglosaski potomek słynnego rodu amerykańskich admirałów i Mulat, którego ojciec był ubogim studentem z Kenii, a matka zwykłą dziewczyną z Kansas.
71-letni starszy pan, który przeszedł kilka nawrotów raka skóry i do dziś odczuwa skutki okrutnej wietnamskiej niewoli, oraz 47-letni wysportowany idol młodzieży, który wygląda i mówi nie gorzej od gwiazdy Hollywoodu Denzela Washingtona.
Swój chłop McCain, słynący z ciętego języka i prostolinijności, i wizjoner Obama porywający tłumy wzniosłymi oracjami.
Trudno o większy kontrast. Łączy obu umiejętność wygrywania wbrew powszechnej opinii.
Gdyby pod koniec lata 2007 roku ktoś powiedział, że w wyborach prezydenckich staną naprzeciw siebie John McCain i Barack Obama, zostałby uznany za słabo zorientowanego.
Kampania McCaina chyliła się ku upadkowi. Brakowało mu pieniędzy, poparcia partyjnego establishmentu, a w sondażach zostawał coraz bardziej w tyle za rywalami.
– Pamiętajcie słowa przewodniczącego Mao: zawsze najciemniej jest, zanim stanie się całkiem czarno – żartował z charakterystycznym dla siebie wisielczym humorem, ale raczej nie było mu do śmiechu. Nikt nie dawał mu wtedy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta