Człowiek z teczką
Nasza znajomość miała swój początek w roku 1950 bodajże. Kiedy zacząłem się kręcić wokół poznańskiego oddziału Związku Literatów Polskich, ściślej: wokół powstającego przy Związku Literatów Polskich Koła Młodych. Leszek Prorok był wtedy chyba członkiem zarządu oddziału, z ramienia którego trochę się nami młodymi opiekował.
Ale on był w ogóle człowiekiem, który stale się kimś opiekował. Prawnik z wykształcenia, więc „opiekował” się najtrudniejszymi sprawami i z tymi sprawami związanymi ludźmi, między innymi prześladowanym wybitnym poetą katolickim Wojciechem Bąkiem. Między innymi stale mającą trudności życiowe poetką Kazimierą Iłłakowiczówną. I jeszcze paroma osobami z literackiego grona wielkopolskiej stolicy. Sam wcześniej przeszedł niejedną ubecką gehennę, o której nikt z nas wtedy nie wiedział, a o której sam napisał dopiero pod sam koniec życia.
A nie dał się przemielić przez ubecki młynek, choć próbowano kilkakrotnie.
Nie pamiętam, kiedy przeniósł się z Poznania do Warszawy, wydaje mi się, że dużo później niż ja. W Warszawie był, tak jak w Poznaniu, „człowiekiem z teczką” pełną akt, bo wciąż biegał i załatwiał czyjąś, zdawało się, nie do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta