Rosja boi się katastrofy
Trzy osoby zmarły, a co najmniej osiem trafiło do szpitala w wyniku wycieku trujących gazów, do którego doszło w Chinach, około 400 kilometrów od granicy z Rosją.
Wyciek nastąpił w fabryce w mieście Qiqihaer, które znajduje się nad rzeką Nin, dopływie większej rzeki Songhua, która płynie do Rosji. Moskwa natychmiast została postawiona na równe nogi i wystosowała notę protestacyjną. Premier Władimir Putin zarządził dokładne monitorowanie granicy z Chinami. Rosja boi się powtórki z 2005 r., gdy do rzeki Amur dostało się 100 ton chemikaliów.